czwartek, 10 marca 2016

Zaćpany ten nasz naród...



Czyli rzecz będzie o uzależnieniu od leków. I to bynajmniej nie mówię o lekach na receptę – o nie! Ale od początku.

Oglądałam ostatnio telewizornię, a w niej trafił mi się blok reklamowy. Jako, że pilot leżał poza zasięgiem moich łapek, a tyłek przyrósł do kanapy, obejrzałam ten blok. Mniej więcej na 10 reklam 8 to były reklamy suplementów diety i środków przeciwbólowych. Same cud-produkty: na odchudzanie, na spanie, na nadmierny apetyt, na brak apetytu, na energię, na zakwaszenie organizmu, na wątrobę, na serce, na oczy… ba nawet jeden jako rozpałka do grilla się sprawdzi, bo pomaga, kiedy konar nie chce zapłonąć. I wmawiają tym człowiekom, że potrzebne im to do szczęścia i życia… ba nawet niezbędne. Oczywiście nasilenie reklam i zróżnicowanie produktów zleży od mody.
I tak w tym sezonie najmodniejsza jest wit.D (jak ja przeżyłam tyle lat bez meltików??), wspomniana „rozpałka”, „zakwaszenie organizmu” (które ponoć właściwie nie istnieje, a przynajmniej żaden lekarz jak żyje o tym nie słyszał… no przynajmniej taki po medycynie).
Mnie osobiście, ze względów bardzo prywatnych, niezmiennie urzekają „leki obniżające poziom cukru” – czyli morwy, insulany i inne tego typu wynalazki. Oj jak ja kocham je zwalczać.
Ale wracając do tematu: suplementy diety kupujemy ponoć na tony, środki przeciwbólowe również – bezmyślnie, bezrefleksyjnie, idiotycznie. Kupujemy tabletki na wszystko. Co gorsza – łykamy je w ilościach hurtowych… rujnując nasze zdrowie. I wmawiamy sobie, że to dla zdrowia.
W sklepach teraz jest wszystko: warzywa, owoce, czekolada, otręby, płatki owsiane, chlebek ziarnisty – ja wiem, że sporo z tego jest mało eko, ale i tak gwarantuję, że rozwala wątrobę mniej niż 3 garście tabletek dziennie. A w zielonych warzywach mamy żelazo i wit. C (więcej w natce pietruszki niż w cytrynie na przykład), w czekoladzie magnez (uwielbiam suplementować magnez), w otrębach, platkach, chlebku błonnik (i taaak – wcale nie trzeba go łykać w tabletkach), w rybach cynk i selen, a w tłustych kwasy omega… wszystko to, za co ciężkie pieniądze płacimy w aptekach… i po co?

Pozostałe dwie reklamy ze wspomnianego bloku to były podpaski i płyn do mycia toalet – no tak, przecież obiad jadłam …

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz