niedziela, 30 czerwca 2013

Brak tolerancji, brak zrozumienia, brak edukacji…



Obserwuję życie – jak wiadomo tak łatwiej niż w nim uczestniczyć. Czasem nawet nachodzą mnie pewne wnioski – z reguły mało przyjemne.
Mieszkam na Śląsku – miejsce bardzo specyficzne zarówno pod względem krajobrazowym, kulturowym jak i społecznym. Ostatnio byłam mimowolnym słuchaczem wymiany zdań na temat „tutejszych” i „tych ze Wschodu”. Powiem uczciwie zabolało mnie to, co usłyszałam. Nie zdawałam sobie sprawy, że na początku XXI w. wśród młodych ludzi panuje jeszcze aż taka ignorancja i brak zrozumienia pewnych spraw. Nie wiedziałam również, że stare stereotypy i uprzedzenia są ciągle tak bardzo żywe – i to bardziej nawet wśród młodych ludzi niż ich rodziców.
Chłopak w moim wieku – przed trzydziestką jeszcze zaczął w stanie „znieczulenia” opowiadać jak to „ze Wschodu” przyjechali na gotowe, wypędzili „tutejszych” i wszystko zrujnowali. I w ogóle to jakim prawem? Przybyli z lepianek, niczego nie umieli i nic nie chciało im się robić.
Z drugiej strony nieraz słyszałam że „Niemcy”, Ślązacy to podli ludzie, dziwni, zamknięci i wyjątkowo trudni we współżyciu.
Tak się zastanawiam czy naprawdę tak wiele by kosztowała próba zrozumienia racji drugiej strony? Wyjaśnienia do porządku nieporozumień? Bo przecież historia tak zawirowała, że musimy żyć na tym terenie – „my”, „oni” i „tamci”. Czy nie lepiej by było wytłumaczyć jednemu z drugim jak to wszystko faktycznie wyglądało? Uznać prawa do poczucia krzywdy, ale z każdej ze stron? Bo przecież nie było tak, że Kresowiacy dla kaprysu i z radości opuścili swoje ziemie. Nie wybrali sobie Śląska i Opolszczyzny z własnej woli – to miało być dla nich rozwiązanie tymczasowe. Okazało się być inaczej. To nie oni wypędzali tylko ci, którzy w owym czasie tym krajem rządzili, to oni nie dążyli do załagodzenia sporów – przeciwnie chodziło wręcz o nasilenie antagonizmów. Bo ludzie walcząc między sobą nie będą mieli chęci ani czasu walczyć z władzą. Pomysł genialny – wymieszać ludzi o kompletnie różnym podejściu do życia, systemie wartości i mentalności. A niech się wykończą nawzajem.
Tylko, że teraz minęło już kilkadziesiąt lat i antagonizmy nadal są żywe, dalej nikt nie robi nic, żeby spróbować je w jakiś sposób łagodzić. Szukamy zgody z innymi krajami, narodami – wciąż przepraszamy i jesteśmy przepraszani – tylko na naszym podwórku jakoś nie potrafimy zrobić porządku. A szkoda.

czwartek, 6 czerwca 2013

Ta moja pisanina…



Taka sobie a Muzom… Wszak nikt tego nie czyta. I dobrze. Autocenzura działa, bo internet przestał być anonimowy – coraz trudniej w nim się schować, ukryć ze swoimi przemyśleniami, uczuciami, życiem. Czasem brakuje mi tego, do czego blogi służyły „wieki temu”, kiedy zaczynałam swoją przygodę z tą formą ekspresji. Teraz są sposobem na lansowanie, zarobek, zdobycie popularności i Bóg wie czego tam jeszcze… Nostalgicznie tak sobie westchnę – nad nieuchronnością zmian i własną starością (bo skoro wspomina się czasy minione, to już o czymś świadczy).