Generalnie nie było najgorzej. Jestem zdeklarowaną fanką komiksowych produkcji (niech stopień zafiksowania prezentuje fakt, że komedią romantyczną, na którą zabrałam Ukochanego w Walentynki był Deadpool). Przy okazji nowiutkiej, krytykowanej niemiłosiernie, supermegawypasionej produkcji z dwoma komiksowymi "harcerzykami" oczywiście powędrowaliśmy do kina. Jakimś cudem stanowiłam ze swoją płcią, spódniczką i butami na obcasie zdecydowaną mniejszość. Fascynujące.
Co do filmu - ojej. Jak to stwierdził Współtowarzysz: "dało się to obejrzeć". I to właściwie powinno być całą recenzją. Ale nie - wyleję swoje żale. Przecież tu mogę.
Zacznijmy od początku (bo niby po co od końca?): film zaczyna się ... no cóż ... początkiem bodajże pierwszego "nowego" Batmana (czyli znowu mamy zabójstwo Wayne'ów, rozsypane perełki i tak dalej). Myślałam, że filmy pomyliłam, bo przecież tamtą scenę (tudzież dowolną jej formę) każdy choć trochę rozeznany w temacie widz zna na pamięć. Oj zrazili mnie na dzień dobry. Ale nic to - oglądam wytrwale dalej.
Pojawił się Superman - wybaczcie moi mili - pierwsza moja reakcja: najbrzydszy z Supermanów. Z czasem nawet się przyzwyczaiłam i nawet zaczął mi się podobać. Nie było najgorzej... poza ubrankiem.... z ceraty? Oj paskudztwo. Mimo całej mojej sympatii do Amy Adams - Lois Lane w jej wykonaniu też kompletnie dla mnie nie do kupienia. Tak samo rzecz się ma z Alfredem - naprawdę lubię Ironsa. Bardzo bardzo lubię. Ale niedogolony, nie dość ironiczny, nie dość elegancki Alfred? Nie i już.
Batman - kochany netoperek odstrojony w zbroję z blachy pancernej wygląda jak przyciężki niedzwiadek, do tego mój wymarzony samochód (no przecież, że marzę o własnym batmobilu) też wygląda jak poskładany z przypadkowych elementów znalezionych na złomowisku. Ale to wszystko pikuś. Batman, który braki "supermocy" zawsze nadrabiał sprytem, kombinatorstwem i niesamowitą inteligencją (a do tego, przynajmniej te moje ulubione stare Batmany, poczuciem humoru), a tutaj jak nierozgarnięty dwulatek daje się poprowadzić za łapkę Luthorowi prosto w objęcia Supermana. Myślenie ma równie ciężkie jak zbroję.
O samym głównym paskudzie - czyli Lexie Luthorze napiszę tylko tyle, że już mnie dawno żadna postać w filmie tak nie irytowała jak ten szurnięty rudzielec z problemami psychicznymi.
Miłe zaskoczenie: kobiece postaci. Są inteligentne. Myślą, działają, nawet są dowcipne (jak na możliwości tego filmu). Naprawdę miłe zaskoczenie.
Pooglądałam. Poirytowałam się. Popodziwiałam sceny walki - fajne były. "Wydziarany Neptun z widelcem" też był fajny. Generalnie - film mroczny jak należy, przeintelektualizowany jak to teraz w modzie, pozbawiony poczucia humoru (bo ponoć tak być powinno i taki powinien być), z bohaterów zrobiono przyciężkie klocki, bez intelektu (widać taka moda teraz). Akcja była, wybuchy były, latajdło Batmana też było (ładniejsze od batmobila), siuśki w szklance też były... Trzy godziny spędzone bezboleśnie, nawet przyjemnie (jak się akurat za głowę nie łapałam patrząc na niektóre działalności bohaterów). Aaa - muzyka fajna, animacje takie sobie. To tak na marginesie. Jeśli ktoś ma ochotę obejrzeć - wcale nie odradzam. Miło było. A i tak czekam na Avengersów... I następnego Deadpoola.
Przeczytałam już tyle negatywnych opinii na temat tego filmu, że nie spieszy mi się do oglądania, a napewno już nie w kinie, chociaż ubranko z ceraty i batman niedźwiadek mogą być warci popatrzenia :) za to deadpoola mam ochotę obejrzeć, jakoś mi schodzi, ale dzięki za przypomnienie!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i mam nadzieje, że Avengersi rozczarują Cie troszkę mniej!
Poczekaj na cda ;) albo innego zalukaja ...albo jak w telewizorni puszczą... A Deadpool to najlepsza komedia romantyczna, jaką widziałam :)
UsuńRecenzja filmu i to mi się podoba :) warto usłyszeć taką opinię ;D
OdpowiedzUsuńJa nie mam zamiaru iść na ten film ale tylko dlatego, że to nie mój klimat.
Pewnie jakaś jeszcze się pojawi... może i jakiegoś czytadła kiedyś też... Pożyjemy-zobaczymy.
UsuńKolejna negatywna opinia, zdecydowanie się zniechęciłam. :/ Chociaż muszę obejrzeć w końcu Deadpoola. :D
OdpowiedzUsuńhttp://jjulyblog.blogspot.com/2016/04/girlapl.html
Nie nie nie - to nie jest negatywna opinia. Negatywną bym na pewno zaczęła: "na litość boską: zamiast iść na to do kina pomyj okna albo idź na spacer"... i jeśli kiedyś trafi się tu taka recenzja to będzie negatywna. O! A Deadpool... o taak :)
UsuńLubię czytać recenzje, ponieważ potem wiem jaki film jest godny uwagi ! :)
OdpowiedzUsuńhttp://nicole-makeupgirl.blogspot.com Zapraszam :)
Taki mój recenzencki debiut, ale cieszę się, że się podoba ;)
Usuń