czwartek, 14 kwietnia 2016

Pojechałam sobie do kina (bo jak poszedłam to Maję oczy rozbolały)...

Generalnie nie było najgorzej. Jestem zdeklarowaną fanką komiksowych produkcji (niech stopień zafiksowania prezentuje fakt, że komedią romantyczną, na którą zabrałam Ukochanego w Walentynki był Deadpool). Przy okazji nowiutkiej, krytykowanej niemiłosiernie, supermegawypasionej produkcji z dwoma komiksowymi "harcerzykami" oczywiście powędrowaliśmy do kina. Jakimś cudem stanowiłam ze swoją płcią, spódniczką i butami na obcasie zdecydowaną mniejszość. Fascynujące.
Co do filmu - ojej.  Jak to stwierdził Współtowarzysz: "dało się to obejrzeć". I to właściwie powinno być całą recenzją. Ale nie - wyleję swoje żale. Przecież tu mogę.
Zacznijmy od początku (bo niby po co od końca?): film zaczyna się ... no cóż ... początkiem bodajże pierwszego "nowego" Batmana (czyli znowu mamy zabójstwo Wayne'ów, rozsypane perełki i tak dalej). Myślałam, że filmy pomyliłam, bo przecież tamtą scenę (tudzież dowolną jej formę) każdy choć trochę rozeznany w temacie widz zna na pamięć. Oj zrazili mnie na dzień dobry. Ale nic to - oglądam wytrwale dalej. 
Pojawił się Superman - wybaczcie moi mili - pierwsza moja reakcja: najbrzydszy z Supermanów. Z czasem nawet się przyzwyczaiłam i nawet zaczął mi się podobać. Nie było najgorzej... poza ubrankiem.... z ceraty? Oj paskudztwo. Mimo całej mojej sympatii do Amy Adams - Lois Lane w jej wykonaniu też kompletnie dla mnie nie do kupienia. Tak samo rzecz się ma z Alfredem - naprawdę lubię Ironsa. Bardzo bardzo lubię. Ale niedogolony, nie dość ironiczny, nie dość elegancki Alfred? Nie i już. 
Batman - kochany netoperek odstrojony w zbroję z blachy pancernej wygląda jak przyciężki niedzwiadek, do tego mój wymarzony samochód (no przecież, że marzę o własnym batmobilu) też wygląda jak poskładany z przypadkowych elementów znalezionych na złomowisku. Ale to wszystko pikuś. Batman, który braki "supermocy" zawsze nadrabiał sprytem, kombinatorstwem i niesamowitą inteligencją (a do tego, przynajmniej te moje ulubione stare Batmany, poczuciem humoru), a tutaj jak nierozgarnięty dwulatek daje się poprowadzić za łapkę Luthorowi prosto w objęcia Supermana. Myślenie ma równie ciężkie jak zbroję. 
O samym głównym paskudzie - czyli Lexie Luthorze napiszę tylko tyle, że już mnie dawno żadna postać w filmie tak nie irytowała jak ten szurnięty rudzielec z problemami psychicznymi. 
Miłe zaskoczenie: kobiece postaci. Są inteligentne. Myślą, działają, nawet są dowcipne (jak na możliwości tego filmu). Naprawdę miłe zaskoczenie.
Pooglądałam. Poirytowałam się. Popodziwiałam sceny walki - fajne były. "Wydziarany Neptun z widelcem" też był fajny. Generalnie - film mroczny jak należy, przeintelektualizowany jak to teraz w modzie, pozbawiony poczucia humoru (bo ponoć tak być powinno i taki powinien być), z bohaterów zrobiono przyciężkie klocki, bez intelektu (widać taka moda teraz). Akcja była, wybuchy były, latajdło Batmana też było (ładniejsze od batmobila), siuśki w szklance też były... Trzy godziny spędzone bezboleśnie, nawet przyjemnie (jak się akurat za głowę nie łapałam patrząc na niektóre działalności bohaterów). Aaa - muzyka fajna, animacje takie sobie. To tak na marginesie. Jeśli ktoś ma ochotę obejrzeć - wcale nie odradzam. Miło było. A i tak czekam na Avengersów... I następnego Deadpoola. 

8 komentarzy:

  1. Przeczytałam już tyle negatywnych opinii na temat tego filmu, że nie spieszy mi się do oglądania, a napewno już nie w kinie, chociaż ubranko z ceraty i batman niedźwiadek mogą być warci popatrzenia :) za to deadpoola mam ochotę obejrzeć, jakoś mi schodzi, ale dzięki za przypomnienie!
    Pozdrawiam i mam nadzieje, że Avengersi rozczarują Cie troszkę mniej!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Poczekaj na cda ;) albo innego zalukaja ...albo jak w telewizorni puszczą... A Deadpool to najlepsza komedia romantyczna, jaką widziałam :)

      Usuń
  2. Recenzja filmu i to mi się podoba :) warto usłyszeć taką opinię ;D
    Ja nie mam zamiaru iść na ten film ale tylko dlatego, że to nie mój klimat.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pewnie jakaś jeszcze się pojawi... może i jakiegoś czytadła kiedyś też... Pożyjemy-zobaczymy.

      Usuń
  3. Kolejna negatywna opinia, zdecydowanie się zniechęciłam. :/ Chociaż muszę obejrzeć w końcu Deadpoola. :D
    http://jjulyblog.blogspot.com/2016/04/girlapl.html

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie nie nie - to nie jest negatywna opinia. Negatywną bym na pewno zaczęła: "na litość boską: zamiast iść na to do kina pomyj okna albo idź na spacer"... i jeśli kiedyś trafi się tu taka recenzja to będzie negatywna. O! A Deadpool... o taak :)

      Usuń
  4. Lubię czytać recenzje, ponieważ potem wiem jaki film jest godny uwagi ! :)
    http://nicole-makeupgirl.blogspot.com Zapraszam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Taki mój recenzencki debiut, ale cieszę się, że się podoba ;)

      Usuń