piątek, 24 listopada 2017

Tak trochę na własne życzenie....

Z okazji Dnia Cukrzycy Polska Telewizja wyemitowała reportaż. Taki wiecie - z gatunku zaangażowanych. Na temat, jakże mi bliski, biednych zmaltretowanych przez los i dyskryminowanych cukrzyków. Obejrzałam i doznałam oświecenia pomieszanego z niepomiernym zdumieniem.
Otóż moi Kochani - myślałam, że nie zobaczę nic gorszego, bardziej przekłamanego i żałosnego niż reportaż sprzed jakiegoś czasu z zapłakaną Matką i Załamanym Ojcem, którzy nigdy przenigdy nie pogodzą się z chorobą swojej córki (nota bene - pogodzili się, żyją, i nawet czasem uśmiechają - brawo oni - serio). Okazuje się, że da się gorzej. Zdecydowanie gorzej. 
Po raz kolejny dowiedziałam się, że cukrzyca typu 1 to choroba dla bogaczy. Jedna z występujących w programie mam przekonywała świat, że choroba maleństwa (13-letniego, wymagającego opieki 24/7) kosztuje miesięcznie 2500-3000zł. Co jest o tyle zdumiewające, że ja takiego dochodu na członka rodziny nie mam, z cukrzycą żyję ładnych parę lat, a z owego dochodu utrzymujemy jeszcze mieszkanie, dwa pojazdy mechaniczne i dwie dorosłe osoby (czyli nas) póki co. Jak się okazało z czasem, to koszt cukrzycy to również buty, ubrania, leki na przeziębienie, płyny do kąpieli, balsamy do ciała i miliard innych rzeczy, które uwaga: przy zdrowym potomstwie również trzeba nabyć. I jak słowo daję - dzieci bez cukrzycy również łapią katar - byłam takowym, brat mój tym bardziej. Katar się zdarzał.... no chyba, że z czasem coś się zmieniło i jeśli mój potencjalny potomek bezcukrzycowy złapie jakąś infekcję, to będzie mi prawo reklamacji przysługiwać? 
Druga Mama w reportażu była słusznie oburzona, że jej dzieciaczek (i tutaj rzeczywiście - maluszek w sumie), jako "efekt choroby" stracił miejsce w przedszkolu. Tylko znowu - tu mamy to tak trochę na własne życzenie. Bo jak rzeczywiście obsługa cukrzyka w przedszkolu czy szkole powinna polegać na monitorowaniu cukru i ewentualnym reagowaniu (co w przypadku dziecka z najnowszej generacji pompą z CGM - odsyłam do wujka Googla  - jest kwestią naprawdę wymagającą jedynie niewielkiego szkolenia), tak wypowiedzi kolejnego "eksperta od cukrzycy" spowodowały, że jakem cukrzyk to dziecka z cukrzycą bałabym się pilnować. 
W roli "eksperta od cukrzycy" wystąpił twórca jednej z grup internetowych. Grup "wsparcia" a właściwie "wzajemnej adoracji". Pan, który o cukrzycy wie bardzo niewiele, o postępowaniu z dziećmi, a szczególnie z młodzieżą zdaje się (sądząc z jego wypowiedzi) wiedzieć jeszcze mniej. W każdym wypowiedzianym przez siebie zdaniu podkreślał, że cukrzyca typu 1 U DZIECI jest straszna, droga, jest koszmarem i dla dziecka i dla rodziców i są oni niesamowicie dyskryminowani przez państwo, społeczeństwo i zdaje się Myszkę Miki również. A mnie delikatnie mówiąc trafiał szlag. 
Już tłumaczę dlaczego: 1. podkreślanie, że cukrzyca jest kosztowna U DZIECI, to spora nadinterpretacja, bo w naszym kraju tak się składa, że to DZIECI mają refundowane pompy insulinowe i wkłucia do nich. Dorosły po 26. roku życia może sobie sam osobiście taką pompę nabyć - za własne pieniążki. Niebagatelne. 
2. Podkreślanie jakie życie z cukrzycą jest trudne, niebezpieczne i jak na każdym kroku delikwent może w każdej chwili zejść śmiertelnie - no cóż moi mili dziecka, stojącego nad grobem, gdzie każda chwila jest wyrwana z pazurów śmierci też bym bała się wziąć pod opiekę. I to mówię z pełną odpowiedzialnością - jako cukrzyk i kobieta. Nie dziwię się, że nauczyciele się boją, bo jeśli jeden z drugim do takiej grupy "wsparcia" trafi choćby przypadkiem i nie dostanie rzetelnej wiedzy, to każdy jest tylko człowiekiem i ma prawo się bać. 
Podkreślanie tych trudów życia z cukrzycą i ciągłych niebezpieczeństw, a także odbieranie odpowiedzialności za swoje życie i chorobę młodzieży (taak - 13-latek to już jednak młodzież), to strzelanie w kolano i sobie i dzieciom, bo nienauczone tego, że z tym się żyje, normalnie żyje (tudzież prawieżenormalnie), w dorosłym życiu zginą .... albo faktycznie tej dyskryminacji wreszcie doświadczą. Głównie dzięki nadopiekuńczym i nierozsądnym rodzicom.... 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz