wtorek, 20 czerwca 2017

Ze wszystkich idiotycznych powodów, dla których jest się samemu...

... uznanie cukrzycy za powód samotności jest chyba najdurniejszym. Jak powszechnie (lub nie) wiadomo, choruję sobie (tudzież funkcjonuję raczej z cukrzycą) od jakiś pięciu lat. 
I w tym czasie zdążyłam: rozprawić się z nieudanym małżeństwem, przeżyć fascynujące zauroczenie absolutnie niewłaściwym facetem i znaleźć ... no powiedzmy, że tego WŁAŚCIWEGO. Pomimo (?) cukrzycy.

A właściwie to obok tej tam, bo prowadząc życie towarzysko-uczuciowe, akurat raczej inne sprawy zajmowały mnie intensywniej, mocniej, przyjemniej. I nie - nie ukrywałam "słodkiej przypadłości" przed nikim, kto się mną interesował. Bo i po co? 

Tu i ówdzie czytam, że ten i ów stracił partnera, przyjaciela, znajomych, bo CUKRZYCA. Szczerze i uczciwie - chyba w takim razie mam nieziemskie szczęście do ludzi, bo póki co jeszcze nikt nie wpadł na to, żeby zerwać ze mną kontakt z tego tytułu - ze względu na wredny charakter albo inne wątpliwe zalety - owszem. Jak to w życiu.

Czy cukrzykowi trudno jest znaleźć "drugą połówkę"? A komu u licha jest łatwo? Bycie z kimś samo w sobie jest piekielnie trudne, bo jakby nie patrzeć, wymaga dostosowania się (przypominam: z OBU stron) - i tylko i aż tyle. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz