poniedziałek, 7 grudnia 2015

Słodko tak…

…idą święta, w jaskini czasem pachnie cynamonem z mojej nieśmiertelnej pseudoszarlotki. I chociaż akurat to ciasto ze wszystkich piekę najczęściej to w grudniu pachnie jakoś tak bardziej… dziwne to.
Życie się układa – broń Boże nie idealnie i nie równo. Są wyboje i burze – nieraz z piorunami, bo charakter mam iście południowy. Ale jakoś się plecie – zadziwiająco, bo przecież nie miało prawa się udać. Jesteśmy tak bardzo różni, mamy tak pogmatwane życiorysy i tak odmienne charaktery… ale czy na pewno? Czy ja na pewno jestem taka święta, grzeczna i cudowna? A on taki zły, niedobry i pokręcony? A może to właśnie dokładnie odwrotnie? Albo trochę tak a trochę inaczej?
„Bo doszedłem do wniosku, że lepiej mówić wszystko – bo i tak się dowie i będzie wtopa” i póki co to się sprawdza – jakoś, mimo burz, dramatów i historii rodem z telenoweli… potrwa? Mam nadzieję… bo jeśli nie… to trudno

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz